wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 7

Rozdział dla DiG, Misi i Dominiki Krzynówek :*
----------------------------------------------------------------
Zawołałam chłopców na kanapki. Oczywiście najpierw kazali jedną mi zjeść. Jak dobrze, że o tym pomyślałam i zrobiłam na wszelki wypadek dodatkową z samymi warzywami i wędliną.
- Jemy! - krzyknął Horan. Kiedy juz wszystko zjedli, popili herbatą i usiedli na kanapie zaczęłam się niepokoić. Przecież powinno... A nie wszystko dobrze. 
Pierwszy wstał Nialler. Poszedł do kuchni i od razy wypił półtora litra wody
Drugi był Louis. Ten to pił prosto z kranu. 
Trzeci Liam. Najmądrzejszy wypił do końca mleko. 
Czwarty Harry. też poszedł do swoich kolegów i wypił duuuużo płynów wszelkiego rodzaju.
Piąty mój brat. Łzy pojawiły mu się w oczach. A właściwie to leciały jak grochy. Poszedł do łazienki i najprawdopodobniej schował głowę w wiadro. 
No i szósty... Zayn... Cholerstwo nawet go nie ruszyło. Minęło pięć minut, dziesięć i wreszcie patrzę. Leci łza. 
- Malik coś ty baba? - spytałam pokazując na łzę
- Nie. Po prostu coś mnie w przełyku paaallii... TY! - powiedział ciutek głośniej
- Co ja?
- Twoje popisowe kanapki? Prawda?
- Miło, że pamiętasz. Takie małe odwdzięczenie się za poranną kąpiel.
- Powiem szczerze. Były one dobre.
- Dzięki, ale co mam zrobić z Tą informacją? Pójść do gazet i powiedzieć, że Zayn Malik, debil nad debilami, narcyz nad narcyzami powiedział, że moje kanapki były dobre?
- Może być.
-Śmieszny jesteś kolego.
- Zabawny?
- Nie. Śmieszny. Taki hahahaxD. 
Akurat w tym momencie do pokoju weszła drużyna pierścienia. 
- Coś ty dodała do tych kanapek? - spytał Tomlinson
- Nic specjalnego. 
- Rose to... - nie dokończył braciszek bo pokiwałam głową. Zawinął się i poszedł po mleko mówiąc. Zaraz zacznie się druga tura. Lepiej być przygotowanym.
Powlokłam się na górę zmieniłam ubranie na TO , wzięłam Biszkopcika na smycz i wyszłam.
Poszłam do mojej ulubionej knajpki w tym mieście
- Dzień dobry! - przywitałam się ze starszą panią
- Witam! O matulko! To nasza Rosalie!! Tom! Zobacz kto przyszedł - Pani Miranda przytuliła mnie mocno. 
- Babciu? - z zaplecza wyszedł Tom. Kiedyś wyglądał jak nooooooooo przepięknie, a teraz... fiu, fiu, fiu... wyprzystojniał.
- Witaj Tom.
- Rose! O rany! - przeskoczył przez bar i mną okręcił.
- Odstaw mnie wariacie! - zaśmiałam się
- Czego się napijesz?? Kawy? Herbaty? Ja stawiam!
Uśmiechnęłam sie  poprosiłam kawę. Rozmawialiśmy chyba ze cztery godziny. 
Do Malików wróciłam w tym samym momencie co Patty z pracy.
- Hej Patricio!
- O! Rose! Co tu robisz?
- Dowiedziałam się, ze mój brat oświadczył się Twojej córce. I mnie przywiózł tu. 
- Super. A i masz ekstra głos! - uśmiechnęła się wchodząc do domu
- Dzięki. - Kiedy weszłyśmy do salonu mało nie padłyśmy! Każdy z "mężczyzn" leżał w innej pozycji na fotelach, sofie i podłodze.  - A im co?
- Twoje kanapki. - zauważyła Doniya
- I życie staje się jaśniejsze...
- Prawda??
Rozmawiałyśmy w kuchni dosyć długo. Przed północą poszłam się umyć. Kiedy wychodziłam było za jeden północ.  Gdy weszłam do pokoju zegar zaczął bić - północ. Zostałam przyciśnięta do ściany, a na utach poczułam pocałunek. Nie wiem czyj. Ale chciałabym być całowana w ten sposób codziennie. 
Razem z końcem dźwięków z zegara, pocałunek się skończył. Chłopak wyszedł z pokoju, a ja jeszcze długo nie mogłam wyrównać oddechu.
------------------------------------------------------
Tak wiem.  Nudny jak flaki z olejem :(

Liczę na komentarze :**

Przepraszam
Marzena :*

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 6......

Czasu w ogóle nie miałam więc nie dodałam... I jeszcze kłopoty z dziadkiem :/
 Rozdział dedykowany DiGi (następny też będzie, bo ten jest krótki). Która jako jedyna skomentowała ostatni rozdział :D
 -------------------------------------------------------------------------------
- I widzisz kotek... ty będziesz spał u mnie. A ja z Rose w gościnnym, bo musimy pogadać... - ups... jak ona mówi, że musimy pogadać, to wyczuwam kłopoty...
- Nie. nie trzeba. A jak coś to mogę mówi przy nim.- wskazałam na tego "ludzia"
- Wiesz. Ale muszę ci coś powiedzieć, bez niego. - na każde moje słowo miała odpowiedź.
- No. Wy musicie obgadać kilka spraw, a ja pójdę do Bartka. - I już zaczął się wycofywać
- Mhm... - mruknęłam
 Trzy godziny później
Mój wspaniały braciszek poszedł do swojego dawnego kumpla, a my zostałyśmy we dwie oglądając filmy, jedząc lody, pijąc piwo itp.itd.
- Doniy pochwal się słońce czy ty z moim bratem... - nie dała mi dokończyć i już kiwała głową - I jak? - No co? Ciekawa jestem. Każdą z dziewczyn mojego braciszka przepytałam. W końcu to tylko rok różnicy.
-Wspaniale... - uśmiechała się jak psychopatka - On jest cudowny... - rozmarzyła się. Wróciła do mnie kiedy klasnęłam jej przed oczami. - A o czym ja, a tak. Mam do Ciebie pytanie.
- Wal.
- Czy ty w ogóle coś kiedykolwiek czułaś do mojego braciszka.?
- haha... dobre. Tak... znaczy się, kiedyś. No co może i jestem starsza, ale Twój brat jest w chu... bardzo przystojny. - poprawiłam się
- Tak?? Oooo... to dlatego mu śpiewałaś w szpitalu??- Zrobiłam wielkie oczy.
- Skąd wiesz?
- Najwyraźniej nie zauważyłaś mojej mamy przed salą.
- Szlak! I po raz kolejny moja kariera ninji jest zagrożona!
 I właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. 
Dziewczyna otworzyła je i pisnęła. Powlokłam te swoje piękne litery do wejścia. A tam stała cała piątka przygłupów. 
- A ona co tu robi? - spytał Mulat
- Twoja siostra i mój brat się zaręczyli - po wypowiedzeniu tych słów Malik prawie padł, aż miło popatrzeć - Ta jak zajarzyłam, że będę musiała Twoją mordę oglądać dłużej niż to konieczne, też tak zareagowałam - No proszę Was. Przecież nie mogę powiedzieć mu tego co Doni. Zapewne wtedy jego Ego wzrosłoby o parę procent. A tego nie chcemy, prawda?
- Rose chodź jeszcze pogadamy u mnie. A Wy do swoich pokoi. JUŻ! - Zespół jak zgodny pluton poszedł na górę. - Uwielbiam tę moc. - westchnęła, po czym  się zaśmiałyśmy. 
U niej w pokoju gadałyśmy już nie o chłopakach, a o... Sexie.  Ta... wybrałyśmy sobie temat. Nie ma co... Ale wiecie... Tak jakby w tamtym pomieszczeniu wypiłyśmy jeszcze 3 butelki wina.
:D
Następnego dnia obudziło mnie coś mokrego. 
Okazało się, że to nasi kochani chłopcy nas ochlapali. Wzruszyłam ramionami, przebrałam się w TO, a następnie poszłam do kuchni. Zrobiłam naszym mokrym agentom kanapki. 
Skład:
  • Chleb
  • wędlina
  • Ser
  • Salami 
  • Pieprz
  • papryczka Chili
  • Ostra papryka
  • musztarda sarepska
  • i odrobinkę Wasabi.

    To wszystko zostało przyozdobione sałatą, która niweluje smak ostrych rzeczy... przez pierwsze 10 minut. A później... strach się bać... 
Już czekam na ich reakcję...

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, długo nie dodawałam. :(
Przepraszam
Po prostu stanęłam w jednym miejscu i ani w tę, ani wew te.
Ci którzy sami piszą - zrozumieją.
Mam nadzieję, że dostanę jakiś komentarz??

Pozdrawiam
Marzena :*